Rada Miejska w Zakroczymiu
05.08.201409:58
Zbliża się 70 rocznica (11 sierpnia) deportacji przez okupanta ludności Warszawy spędzonej na Zakroczymski Fort Nr 1. Przy obozowych drutach zawiązała się przyjaźń z mieszkańcami Zakroczymia, którzy uratowali kilkanaście tysięcy ludzi od głodowej śmierci.
ODSŁONA PIERWSZA
Stolica, Warszawski Tygodnik Ilustrowany, pierwszy na świecie tygodnik poświęcony jednemu miastu – w dniu 10 września 1950r. publikuje piękny artykuł „Zakroczym ma wielkie serce” poświęcony „Rodzinie Zakroczymskiej”
Zakroczym MA WIELKIE SERCE
Zakroczym jest mały. Zniszczone domki i chaty, parę mizernych sklepików, jedna piękna szkoła i dwa kościoły. Niespełna cztery tysiące mieszkańców.
Zakroczym jest mały. Ale Zakroczym ma wielkie serce.
SZEŚCIOLECIE TRWAŁEJ PRZYJAŹNI
Różnie rodzą się ludzkie przyjaźnie i różny mają przebieg. Ale najtrwalsze chyba są te, które zostały zawarte w trudnych, życiowych sytuacjach, w obliczu nieszczęścia.
Przed paru tygodniami Zakroczym obchodził, święto swojej przyjaźni. Sześć lat temu hitlerowcy spędzili do urządzonego w zakroczymskim forcie obozu kilka tysięcy warszawiaków. Sześć lat temu mieszkańcy Zakroczymia narażając swoje życie, uratowali tych ludzi od głodowej śmierci. Warszawiaków wysłano potem w głąb Rzeszy. Do Zakroczymia dotarła od nich kartka tej treści: „Trwajcie.
Wrócimy i będziemy budować nową Polskę”.
Wrócili. Wojna minęła, zawiązana przy obozowych drutach przyjaźń została. Byli więźniowie długo myśleli i naradzali się: w jaki sposób wyrazić wdzięczność mieszkańcom małego miasteczka? Co zrobić? Może pomnik? Ba, pomnik – rzecz piękna, ale zniszczony wojną Zakroczym ma tyle istotniejszych potrzeb. Padł piękny projekt: wybudujemy szkołę. W tym miejscu, gdzie miała być wspólna mogiła tysięcy warszawiaków, gdzie stały jeszcze ruiny zburzonej przez hitlerowców dawnej szkoły. Będzie to słoneczny, jasny gmach. Żywy pomnik.
Sprawa nie była prosta. Nie było ani pieniędzy, ani materiałów budowlanych, ani projektu. Ale była dobra wola, wielka przyjaźń i chętne ręce do pracy. Pomógł Rząd, pomogła Partia i społeczeństwo. Szkoła stoi. Nazywa się „Pomnik Wdzięczności”.
O tym i o wielu innych sprawach była niedawno mowa, kiedy do zakroczymskiego fortu zjechali się w rocznicę uwięzienia warszawiacy. Przyjechali
z dziećmi, żonami, rodzinami. Chodzili po forcie, pokazywali swoim: o tu, w tym miejscu – nie, trochę dalej, było moje legowisko. Jakem tak leżał w nocy, to spać nie mogłem, ciągle tylko myślałem: a co z wami? Czy żyjecie jeszcze? Czy was nie wywieźli?
A tutaj co było? - pyta kogoś żona.
Tutaj był „szpital”. Jak ktoś był bardzo już chory, to go pakowali do zimnego, ciemnego pomieszczenia… baliśmy się tego „szpitala”. Już lepiej było pod gołym niebem.
„RODZINA ZAKROCZYMSKA” I „ZAKROCZYMIANKA”
A dziś uroczysty zjazd odbywa się właśnie w tym „szpitali”. Ściany pomalowane są na wesoły, jasny kolor, od sufitu zwieszają się różnobarwne chorągiewki, na stole stoją kwiaty, na ścianach – portrety wodzów rewolucji. Słowem – świetlica. Właśnie tu!
W salce obok – pierwsza wystawa prac założonej przez byłych więźniów spółdzielni pracy „Zakroczymianka”. Ze skórzanych odpadków, z malutkich niepozornych skrawków i paseczków, kobiety zakroczymskie wyrabiają, nauczone przez instruktora, piękne torby damskie w paseczki i krateczki, teczki i inne rzeczy.
Bo warszawiacy nie poprzestali na wybudowaniu szkoły. Najpierw założyli budowlaną spółdzielnię „Rodzina Zakroczymska”. Potem – „Zakroczymiankę”. Idzie wspólna robota. Rodzą się nowe projekty.
JEDWAB I MIÓD
Niedawno powstał taki projekt: na terenie, należącym do szkoły, rośnie sporo morw. Można jeszcze trochę dosadzić i zorganizować ośrodek jedwabniczy. Rodzina Zakroczymska i Miejska Rada Narodowa już zakrzątnęły się koło sprawy: już mają obiecane sadzonki, już mają obiecane jedwabniki. Sądząc z zapału, z jakim realizuje pomysły „Rodzina”, niedługo będziemy chodzić nie tylko w milanowskich, ale i w zakroczymskich jedwabiach… A także będziemy jeść zakroczymski miód. Jest
w Zakroczymiu stary, zapalony pasiecznik. Kiedy mówi o pszczołach – oczy mu błyszczą. Podał projekt, aby założyć wzorowy ośrodek pszczelarski. Zainteresowała się tym szkoła, zainteresowała się Miejska Rada, no i oczywiście "Rodzina". W najbliższej przyszłości – powstanie więc ośrodek.
O SZKOLNYM OGRODZIE
Szkoła jest oczkiem w głowie. O szkole mówi się i myśli stale. Ciągle jest w niej coś do ulepszenia, bo ta szkoła musi być przecież najlepsza i najpiękniejsza. Dokoła budynku rozciąga się teren obszerny, ładny, trochę zadrzewiony. Część tych drzew została posadzona w dniu uroczystego otwarcia szkoły. „Rodzina” zaczęła myśleć o zorganizowaniu dla uczącej się młodzieży pięknego ogrodu i terenu sportowego. Zwrócili się do warszawskich architektów i inżynierów-ogrodników: – zaprojektujcie nam ten ogród!
Architekci i ogrodnicy zobowiązali się projekt wykonać w darze dla Zakroczymia. Projekt piękny, godny zakroczymiaków. Pojechali na miejsce, obejrzeli teren. Zobowiązanie będzie wykonane w ciągu najbliższych tygodni.
Wydział ogrodniczy Zarządu m. st. Warszawy przyrzekł ofiarować sadzonki. Ogród będzie założony jeszcze w bieżącym roku.
O tym wszystkim dowiedział się Robotniczy Zespół Literacki „Budujemy” ze Starego Miasta w Warszawie. Wysłał do Zakroczymia swoją delegację: – jedźcie
i zorientujcie się, w czym moglibyśmy tam pomóc. Może coś innego będzie do zrobienia. Zrobimy!
Postanowili: jak tylko projekt ogrodu będzie gotów – pomogą w jego realizacji. Któż lepiej od warszawiaków zrozumie potrzeby i troski odbudowującego się miasteczka!
SADY W JARACH
Cały Zakroczym otoczony jest wąwozami. Głębokie jary drążą teren, jedne lecą stromo w dół, inne opadają łagodnie, jedne są wąskie – inne szerokie, ale wszystkie są piękne. Przeplatają się przez całe miasteczko.
Południe. Nad jarami stoi ogromne, świetliste słońce. Promienie ostro biją
w dół. Gorąco. Ledwie można oddychać w osłoniętych od wiatru wnętrzach wąwozów. Niektóre zbocza są zarośnięte, inne nie. Ale ta zieleń, która tam rośnie jest bujna i soczysta. Drzewa i krzewy wzięły niebywały rozmach. Gdzieniegdzie – sady. Owoce tak są opite słońcem, że ciężko, sennie zwisają z uginających się gałęzi. Granatowo- niebieskie śliwki, czerwono-zielone gruszki, na których tylko – tylko patrzeć, jak tryśnie sok spod spęczniałej skórki.
„Tu będzie raj owoców”! – mówi prezes „Rodziny Zakroczymskiej
i z zachwytem patrzy na nasłonecznione zbocza. „W jarach – założyć owocowe sady!”
Ogromne sady, ciągnące się w zacisznych wąwozach.
Miejsce jest wybrane znakomicie – jary czekają!
„UROCZYSTE” DRZEWKA
Rada Narodowa Zakroczymia postanowiła niedawno tak: każdy mieszkaniec naszego miasta będzie miał „swoje” drzewka. Po prostu: urodzi się komuś dziecko – moment radosny – rodzice sadzą drzewko! Dostanie dzieciak w szkole cenzurę, przejdzie do następnej klasy – dla uczczenia tej chwili – sadzi drzewko. Bierze ślub młoda para – niech też sadzi drzewko! Opiekę nad młodymi sadzonkami powierza się młodzieży szkolnej. Pomysł prosty i świetny. Zieleń coraz bardziej wplata się w życie zakroczymiaków. Niedługo będą mówić: „Zielony Zakroczym”!
Trzeba szczerze życzyć powodzenia wszystkim realizowanym i projektowanym pomysłom zakroczymiaków i ich „Rodziny”
I koniecznie trzeba im pomóc. Zasługują na to!
(gw.)
ODSŁONA DRUGA
„Alegoria Polski Walczącej dla Rodzin Zakroczymskich” odsłonięcie 15 listopada 2009 roku pomnika na Rondzie Rodzina Zakroczymska.
Marek Jerzy Moszyński (ur. 1937r. , zm. 7 października 2010r.) - rzeźbiarz, pedagog, absolwent Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie – projektuje i rzeźbi „Alegorię Polski Walczącej dla Rodzin Zakroczymskich”
Autor Pomnika wybiera na swoje dzieło marmur sławniowicki w odmianie „szaroniebieskiej”. Dodajmy , że sławniowickie marmury są eksploatowane od ponad 700 lat i ozdabiają wiele obiektów w kraju i zagranicą. Wymieńmy m.in. budynek Sejmu, Teatru Wielkiego w Warszawie, czy Zamek Królewski w Kopenhadze. Ufundowanie tego wspaniałego dzieła zawdzięczamy Pani Małgorzacie Wróblewskiej z Warszawy, której najbliższa rodzina przed wojną mieszkała w Zakroczymiu.
ODSŁONA TRZECIA
W ubiegłoroczną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem walk – pracownicy Urzędu Gminy i nasi sprzymierzeńcy zrobili niesamowite zdjęcia atmosfery nad Fortem nr 1 w Zakroczymiu i Ziemią Zakroczymską.
porównam żywioł z żywiołem
…............................................
co nad mą głową czeka
gdy przyjdzie spocząć pod krzyżem
Pisał Tadeusz Gajcy (ps. „Karol Topornicki”, „Roman Oścień” , „Topór”) znakomity poeta czasu Powstania Warszawskiego. Zginął 16 sierpnia 1944 jako żołnierz AK w kamienicy wysadzonej przez żołnierzy okupanta.
Jeśli chcesz otrzymywać
informacje z naszej strony za
pośrednictwem e-maila zapisz się
na biuletyn informacyjny Zapisz się na biuletyn informacyjny